W tym tygodniu, zamiast Chwili dla Włosów będzie 3 wpis z serii Zioła dla Urody. Skończył się Miesiąc naturalnej pielęgnacji, ale wciąż pozostałam w klimacie własnoręcznie przygotowanych specyfików na włosy. W poprzednim poście wspomniałam, że mój aparat został uszkodzony, i to akurat w dniu, w którym planowałam ciekawą maseczkę. Maskę zrobiłam, ale nie miałam jak udokumentować powstałego miksu ani efektu, jaki dała. Pokażę ją w innym poście, ale mam za to dla Was inną propozycję - płukankę kwiatową. Inspiracją do jej stworzenia była łąka pełna kwiatów i zapachów. Zapraszam do wpisu;)
Właśnie spacer zainspirował mnie do takiej płukanki. Idąc zauważyłam mnóstwo kwitnącego krwawnika, czerwonej koniczyny. Niedaleko dojrzewające zboża a wśród nich niebieskie chabry. Całości dopełniła słodko kwitnąca lipa. Co pozytywnego dla włosów maja te kwiaty/zioła?:
Chaber (bławatek): najbardziej polecany dla blondynek. Jego napar powinien ochłodzić kolor. Ma również działanie przeciwłupieżowe i przeciwgrzybicze. Zawiera wit C, flawonoidy (które chronią przed promieniowaniem) i wiele soli mineralnych. Nieblondynki mogą spokojnie z niego zrezygnować, jednak myślę, że szkody nie powinien wyrządzić ciemnym włosom.
Krwawnik: pomaga na wypadające włosy, wzmacnia je, zmniejsza przetłuszczanie, nadaje połysk i sprawia, że mają ładną objętość. Zawierają wit A, C, K, wiele soli mineralnych (żelazo, mangan, siarka, miedź, kobalt, molibden) oraz śluzy, wiec będzie je delikatnie dogładzał.
Czerwona koniczyna: działa antyseptycznie, więc pomoże przy łupieżu i łojotoku. Ponadto poprawia kondycję włosów, zapobiega ich wypadaniu. Zawiera fitohormony, wiele witamin ( A, B, E, K) i soli mineralnych. (Nie jest polecana u kobiet ciężarnych, gdyż zawarta tam genisteina, może zwiększyć ryzyko białaczki szpikowej u dziecka).

Lipa: świetnie sprawdzi się w pielęgnacji suchych i zniszczonych włosów. Nawilża i zmiękcza je. Pomoże w walce z przetłuszczaniem i wypadaniem włosów. Łagodzi podrażnienia skóry głowy, działa kojąco. Regularnie stosowana nadaje ciepłe refleksy, może delikatnie je rozjaśnić.
Podsumowując, taka płukanka pomoże na:
- wypadanie włosów,
- przy problemach skóry głowy: łupieżu, przetłuszczaniu się skóry głowy,
- ma właściwości ochronne przed promieniowaniem UV dzięki zawartości flawonoidów,
- nawilża, uelastycznia włosy dzięki obecności śluzów (lipa i krwawnik),
- regularnie stosowana delikatnie rozjaśni włosy (chaber, lipa).
Jednak aby płukanka dała efekty, trzeba jej używać regularnie. Możemy również odlewać sobie ok. 1/3 szkl. powstałego płynu do atomizera i używać jako spray/mgiełkę do włosów. Wytrzyma w lodówce ok 4 dni.
Wykonanie
Po garści kwiatów wsypałam do garnka a następnie zalałam ok 1 l wrzątku. Kwiaty zaparzały się pod przykryciem dosyć długo, potem je przecedziłam i wycisnęłam. Było czuć zawarte w niej śluzy, podobnie jak płukanka z dodatkiem żelu lnianego. Przed płukaniem włosów dolałam jeszcze 1 szkl. wody, by trochę rozcieńczyć płyn. Polałam nim włosy na sam koniec.
Płukanka wyszła w żółtym kolorze, a myślałam że koniczyna nieco zabarwi ją na różowy kolor;) Zapach był dość specyficzny za sprawą krwawnika. Na włosach nie utrzymywał się zbyt długo, przeważył zapach odżywki której użyłam (Green Pharmacy z olejem arganowym i granatem) i to ją wyczuwałam na włosach po wyschnięciu.
Płukanka wyszła w żółtym kolorze, a myślałam że koniczyna nieco zabarwi ją na różowy kolor;) Zapach był dość specyficzny za sprawą krwawnika. Na włosach nie utrzymywał się zbyt długo, przeważył zapach odżywki której użyłam (Green Pharmacy z olejem arganowym i granatem) i to ją wyczuwałam na włosach po wyschnięciu.
Efekt
Po płukankach nie ma co spodziewać się spektakularnych wyników, jest to zwieńczenie i dopełnienie całej pielęgnacji. Wyjątkiem jest chyba ta z dodatkiem żelu lnianego, która świetnie nawilża i wygładza za każdym razem. Jednak i ta kwiatowa okazała się również całkiem fajna, choć nie tak silnie działająca i dociążająca jak ta 1.
Co dała ta kwiatowa? Włosy były bardziej błyszczące, bardzo miękkie i milsze w dotyku niż po samej odżywce. Mam też wrażenie, że jest ich odrobinę więcej niż zwykle, więc delikatnie zwiększyła się ich objętość. Włosy się nie puszyły, były gładkie i sypkie.
Zdjęcie już na 2 dzień po jej zastosowaniu, robione innym aparatem niż zwykle.
Ogólnie płukanka całkiem przyjemna, więc jeśli wybieracie się na spacer w spokojne miejsce, z dala od ruchu samochodowego, nazbierajcie tych kwiatów i spróbujcie u siebie. Rosną one chyba wszędzie i z pewnością je kojarzycie z wycieczek w terenie;) Zaś jeśli chcecie, aby włosy były mocniej dociążone, można dodać do całości 1 łyż. żelu lnianego.
Wspomnę również, że taki napar świetnie sprawdzi się w roli toniku do twarzy. Będzie miał właściwości przeciwstarzeniowe (dzięki koniczynie i zawartych w niej fitohormonów), przeciwbakteryjne (dzięki krwawnikowi), delikatnie nawilżające (lipa) oraz łagodzące (chaber). Taki naturalny tonik postoi w lodówce ok 4 dni i będzie cudownie ochładzał w czasie upałów. Ja odlałam sobie odrobinę (1/4 szkl) i używam właśnie do przemywania twarzy.
Napiszcie w komentarzach czy stosujecie płukanki. Jeśli tak, to jakie i które są Waszymi ulubionymi;) Może macie ochotę wypróbować tą kwiatową?
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam serdecznie
Nigdy nie używałam płukanki, a tym bardziej nie zabierałam się za tworzenie takich kosmetyków sama. Podziwiam Twoją wiedzę i zaangażowanie. Płukanka wyszła świetna a i efekt choć skromny to zauważalny :)
OdpowiedzUsuńPłukanki są bardzo proste w wykonaniu, i jeśli kiedyś będziesz miała ochotę spróbować, to polecam tą czy właśnie z żelem lnianym;) Najlepsze efekty widać, kiedy używa się ich regularnie;) Dziękuję za miłe słowa;))
UsuńNigdy nie stosowałam płukanki kwiatowej choć znam kilka przepisów, efekty zachęciły mnie by spróbować ;D
OdpowiedzUsuńPewnie że spróbuj! A te kwiaty na pewno rosną w Twojej okolicy, więc będzie miły spacer i coś dobrego dla włosów;)
UsuńPrzepięknie rosną Ci włosy :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, mikrouszkodzenia.blogspot.com
To efekt wcierania rozwodnionej maści końskiej;) Dała kilka dodatkowych cm;)
UsuńTo nic, tylko zbierać ;)
OdpowiedzUsuńjeszcze nie stosowałam żadnej płukanki, ale mam zamiar włączyć je do pielęgnacji ;) taki tonik brzmi ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńwłosy śliczne, ładny efekt :)
Ja też wcześniej bardzo rzadko po nie sięgałam, ale ostatnio zawsze coś z łąki przyniosę i stosuję;) Tonik też polecam, zawsze można zrezygnować z części składników i dać takie, jakie chcemy;)
UsuńDziękuję;)
Nigdy nie stosowałam :)
OdpowiedzUsuńz samego wyglądu jest genialna! :D
OdpowiedzUsuńJa chyba wypróbuję płukankę z lipy :)
OdpowiedzUsuńWypróbuj:) Bo lipa już długo nie pokwitnie, u mnie część już pomału przekwita...
UsuńNie miałam okazji jeszcze stosować takich naturalnych płukanek, ale przyznam szczerze, że mnie zaciekawiłaś tym tematem ;p
OdpowiedzUsuńTo cieszę się:) Przygotowanie jest dosyć szybkie i proste, wiec koniecznie się skuś;)
UsuńNigdy nie stosowałam żadnej płukani, ale może się to kiedyś zmieni :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie stosowałam takich płukanek :)
OdpowiedzUsuńJa z takich płukanek stosowałam kiedyś pokrzywową ;)
OdpowiedzUsuńDwa razy w życiu użyłam płukanek :) Na pewno jeszcze kiedyś się skusze ^^
OdpowiedzUsuńjako płukanki nie stosowałam ale często robię susz i pije takie ziołowe napary :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie stosowałam płukanek, a tym bardziej takich kwiatowych domowej roboty, ale chyba muszę się kiedyś skusić :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie stosowałam żadnych płukanek.
OdpowiedzUsuńmoja siostra stosowała z pokrzywy
OdpowiedzUsuńTa pokrzywowa też jest fajna, nadaję puszystość i wzmacnia;)
Usuńmoże kiedyś spróbuję
Usuńcudowności kłaczki pełne:)
OdpowiedzUsuńa propo ziół, jak piję czystek to strasznie mnie wysypuje ... nie ważne ile miesiecy pije to ciagle wysyp ... zrezygnowałem i ustąpiło hmm rozumiem może oczyszcać ale nie cały czas :P
OdpowiedzUsuńDziwna sprawa, ogólnie słyszę o nim same pozytywy, i że świetnie działa na cerę... Ale u mnie jest tak samo z piciem bratka, niby powinien pomagać na stan cery, a ciągle się coś pojawia...
UsuńPiękne włosy :) Nie stosowałam płukanek
OdpowiedzUsuńChętnie użyłabym jej w formie mgiełki :)
OdpowiedzUsuńKochana jeśli możesz, kliknij w linki w najnowszym poście, dzięki ;*
Co za objętość ! Kochana bardzo mi się podoba ten pomysł pozostania w naturalnym klimacie :D masz fajne pomysły :)
OdpowiedzUsuńObjętość była, ale do czasu... Jak wyszłam z domu i dopadł mnie wiatr, to niestety po jakimś czasie się postrączkowały trochę... To cieszę się, że Ci się podoba, dziękuję;)
UsuńSuper! Ostatnio robiłam płukanki z octu jabłkowego. Również tonik sobie zrobiłam :) I bardzo mi się podoba efekt :) Takiej kwiatowej jeszcze nie robiłam...trzeba o tym pomyśleć ;) ;) ;)
OdpowiedzUsuńOOO, z octu;) Ciągle taką planuję, a nie mogę się do niej zabrać. Mam nadzieję że i ja będę z niej zadowolona jak Ty;) Pomyśl, pomyśl, bo całkiem fajnie się spisała;)
UsuńJa płukałam płukanką z pokrzywy, którą mój tata zebrał na ogródku i szczerze wszystkim polecam :)
OdpowiedzUsuńFajnie że używasz płukanek, a pokrzywowa też jest fajna, daje objętość i wzmacnia włosy;)
UsuńOoo, takiej płukanki jeszcze nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis :) Nie próbowałam nigdy tego typu płukanki.
OdpowiedzUsuńEfekt super, jakoś za płukankami nie szaleje, ale myślę że najwyższy czas zacząć :D
OdpowiedzUsuńPrzygotuję sobie taką płukankę. Naturalne metody na pielęgnacje są dla mnie najlepsze. :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.kosmetykiani.pl