Witajcie
Lubię testować kosmetyki w saszetkach - czy są do maseczki do twarzy czy do włosów, bardzo podobają mi się małe pojemności i kiedy spotykam fajne produkty w małych opakowaniach, chętnie je wypróbowuję;) Dla mnie to duży plus, bo dosyć wolno zużywam duże buteleczki i zwyczajnie po jakimś czasie kosmetyk mi się już nudzi. A małe saszetki wystarczają na kilka zastosowań i już te kilka użyć mówi mi, czy warto kupić większą pojemność czy nie ma sensu. Dziś zapraszam do poczytania o 3 maseczkach Perfect Me, które przetestowałam i krótko opiszę zachwyty i rozczarowania nimi;)
Ostatnio mam tyle spraw, że niestety brakuje czasu dla bloga... Przez to mam i mniejszą motywację, chęci i siły do jego prowadzenia i dlatego ostatnio rzadziej pojawiają się wpisy. Mam jednak nadzieję, że bliżej świąt będę miała trochę więcej czasu i wpisy będą pojawiać się odrobinę częściej;) A dziś zapraszam na krótkie recenzje maseczek Perfect Me.
Perfect me Oil Repair - Odżywienie, miękkość i zdrowy wygląd dla suchych włosów
Tą maseczkę kupiłam jako 1, bo moje włosy lubią olejki wiec pomyślałam, że na pewno się sprawdzi. A w swoim składzie ma aż 5 ich rodzajów: arganowy, kokosowy, jojoba, migdałowy i makadamia. Po jej użyciu byłam zachwycona efektem, włosy były gładziutkie i miłe w dotyku, dociążone, elastyczne, błyszczące i ładnie się układały. Po wykorzystaniu małej maseczki kupiłam większą pojemność, by móc mieć ten efekt na włosach częściej. Myślę, że ta maseczka sprawdzi się u większości osób, zwłaszcza z włosami zniszczonymi, suchymi, szorstkimi, choć u właścicielek włosów bardzo cienkich i delikatnych może powodować trochę za mocne obciążenie i mogą szybciej stracić objętość, ale to pewnie zależy od ilości maseczki jaką nałożymy, typu włosów czy częstotliwości nakładania. Mimo że moje włosy są cienkie, to nic takiego się nie dzieje, chyba że maseczkę nakładam kilka razy pod rząd to wtedy owszem, włosy są trochę oklapnięte i przeciążone taką ilością olejków w pielęgnacji, więc nie polecam stosować jej co mycie, bo można przedobrzyć. Jednak zwykle efekty są świetne i zawsze, kiedy chcę by włosy dobrze wyglądały, używam tej maski;)
Repair & Color Save - Intensywna regeneracja włosów zniszczonych farbowanych
To była 2 maseczka, która przetestowałam i tutaj niestety się zawiodłam. Chyba zbyt wiele protein spowodowało, że nie mogłam poznać moich włosów, bo w składzie ma keratynę,jedwab i proteiny ryżowe, dodatkowo również witaminy i ekstrakt z kawioru. Po jej zastosowaniu zrobiły się dziwne w dotyku - szorstkie, suche i nieprzyjemne. Nie tylko ja zauważyłam, że maska się nie sprawdziła i włosy nie wyglądają dobrze, ale i siostra stwierdziła, że wyglądają dziwnie. Po tym jednorazowym użyciu więcej jej nie stosowałam, bo bałam się kolejnego włosowego kryzysu. Resztkę maseczki użyłam do serum olejkowego, które sprawdziło się świetnie. U mnie ta nie zdała egzaminu, jednak u innych może spisać się o wiele lepiej, zwłaszcza dla włosów bardziej zniszczonych i które lubią proteinki;)
Frizz stop & Keratin Repair - Wygładzenie, połysk i odżywienie dla włosów puszących się
Z tą saszetką zwlekałam długo, bo po rozczarowaniu pomarańczową wersją bałam się tego samego z różową. Jednak ta zadziałała całkiem dobrze i mimo, że są w składzie są proteiny (keratyna i jedwab, czyli podobnie jak pomarańczowej), ale bardzo fajnie zrównoważone olejkiem marula, provitaminą B5 i drobinkami złota. Działanie całkiem mi się spodobało, za każdym razem włosy były gładsze, bardziej błyszczące i może troszkę bardziej zdyscyplinowane, jednak efekt wygładzenia nie jest tak rewelacyjny jak w przypadku wersji z olejkami. Wspomnieć też muszę, że właśnie ta różowa ma najprzyjemniejszy zapach z całej załogi, ale ciężko mi go opisać:P
Efekty na zdjęciach
Podsumowując, każda maseczka ma trochę inny skład i oferuje coś innego by każdy mógł sięgnąć po opcję najlepszą dla siebie. Mnie najbardziej przypadła do gustu zielona z olejkami i z pewności jeszcze po nią sięgnę, różowa też jest całkiem przyjemna, choć czegoś jej brakuje by dać efekt wow, z kolei pomarańczowa to maseczka nie dla mnie, bo ma za wiele protein, ale u innych to właśnie ona może najbardziej przypaść do gustu.
Znacie te maseczki? Którą miałyście? Jak się spisały u Was? A może macie w planie dopiero wypróbować?
Pozdrawiam
Po zdjęciach widzę że pierwsza wersja jest najlepsza :) Nie używałam jeszcze tych maseczek i z chęcią po nie sięgnę :D Dzięki za porównanie, przydało się ;)
OdpowiedzUsuńTak, 1 wersja jest super i polecam spróbować, kiedy gdzieś natkniesz się na te maseczki;) I cieszę się, że się przydało:)
UsuńNie znam maseczek, ale wszystkie się całkiem zachęcająco prezentują :)
OdpowiedzUsuńNie używałam ich ale mam zamiar wypróbować :) sama nie wiem którą ;)
OdpowiedzUsuńKilka razy chciałam kupić te maseczki, ale nigdy nie mogłam ich znaleźć w biedronce. Może kiedyś :D
OdpowiedzUsuńU mnie w biedronce jest ich mnóstwo;) Widziałam je też w Hebe:)
UsuńNie używałam jeszcze tych masek ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam tych maseczek, jakoś nie lubię takich saszetkowych produktów. Ale jak coś to bym się skusiła na tą zieloną :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie lubię, zwłaszcza maseczki do włosów i twarzy;) Fajna odmiana w pielęgnacji;) A zieloną polecam:)
UsuńA very interesting post !!!
OdpowiedzUsuńWe'll be in touch!!!!
Nie znam tych produktów, ale włosów ci zazdroszczę <3
OdpowiedzUsuńDziękuję, choć zdjęcia włosów i efekty po maseczkach są robione w przeciągu ostatniego pół roku;)
UsuńZielona mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńJa nie lubię takich saszetkowatych produktów :P ale czasami warto takie wypróbować, żeby potem kupić pełnowymiarowe opakowanie i nie żałować. Co do masek, to Zielona chyba najbardziej mnie przekonuje.
OdpowiedzUsuńJa lubię głównie za odmianę w pielęgnacji twarzy czy włosów:) A zieloną polecam, choć może u Ciebie lepiej sprawdzi się inna wersja...;)
UsuńNie znam tych maseczek,a le ich działanie brzmi ciekawie więc pewnie w najbliższym czasie się w nie zaopatrzę :)
OdpowiedzUsuńWiec oby dobrze u Ciebie zadziałały;)
UsuńJa też lubię miniaturki, ponieważ są bardzo poręczne, ale tych jeszcze nie znam ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym je wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym sprawdziła jakby spisały się na moich włosach ;)
OdpowiedzUsuńPiękne włosy :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do wzięcia udziału w konkursie na moim blogu- do wygrania zestawy kosmetyków:)
www.womanfromforest.blogspot.com lub na www.facebook.com/WomanFromForest/
Jakie już są długie ;) ja ostatnio nie testuje właściwie żadnych nowości :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia pokazujące efekty po tych maseczkach są robione w przeciągu ostatnich 5-6 miesięcy, więc wtedy były jeszcze dłuższe. U mnie teraz też żadnych nowości, staram się zużyć co mam;)
UsuńDla mnie i tak nadal są bardzo długie :) marzy mi się taka długość ;)
UsuńZobaczysz, że i Tobie uda się takie zapuścić;)
UsuńZainteresowała mnie ta pierwsza maseczka. Włosy masz cudowne :)
OdpowiedzUsuńPolecam ją wypróbować przy okazji, koszt niewielki a zawsze można przetestować coś nowego, co akurat może spisać się super;) Dziękuję;)
UsuńChętnie wypróbowałabym tą pierwszą.
OdpowiedzUsuńNie miałam tych maseczek i prawdę mówiąc nawet o nich nie słyszałam wcześniej.
OdpowiedzUsuńKupiłam szampon do włosów z tej firmy i zadowolona jestem średnio. Po kilku dniach przemyśleń,skusiłam się na maseczki do kompletu i to był strzał w 10! Włosy są naprawdę cudowne w dotyku i wyglądają na pieknie nawilżone. A że są tak łatwo dostępne w Biedronce.. Bajka!
OdpowiedzUsuńWłaśnie słyszałam że szampony są średnie... Świetnie, że i Tobie przypadła maseczka do gustu:) Który masz rodzaj?:)
Usuńkiedyś pewnie kupię na jakiś wypad kilkudniowy, uwielbiam wówczas takie saszetki
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. Niestety ja ich w swojej Biedronce nie widziałam, ale jak będę następnym razem to dokładnie przeszukam półki, aby wypróbować tej pierwszej polecanej przez Ciebie.
OdpowiedzUsuńDziękuję;) One sobie wiszą na takiej jakby taśmie w dziale kosmetycznym;) I mam nadzieję, że też będziesz zadowolona z niej;)
UsuńJeszcze nigdy ich nie próbowałam. U mnie ostatnio jakoś mało eksperymentów z tymi maseczkami w saszetkach. Wybieram raczej sprawdzone produkty, ale zainteresowałaś mnie tą maseczką Oil Repair. Chętnie ją przetestuję na swoich włosach, chociaż pewnie trochę ją podkręcę swoimi dodatkami ;) Twoje włosy po zastosowaniu tej maseczki wyglądają rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńW sumie u mnie też ostatnio wieje nudą w pielęgnacji włosów, te maseczki testowałam już chwilkę temu:) A tą Oil Repair bardzo polecam, czytałam też już kilka pozytywnych opinii o niej, wiec myślę że będziesz zadowolona;) I dziękuję;)
UsuńTeż szykuje podobny wpis Ale została mi jeszcze jedna maseczka do testów ;)
OdpowiedzUsuńTo z chęcią poczytam u Ciebie, jak się one sprawdziły;) Czekam na wpis i ciekawa jestem, czy mamy podobne typy;)
Usuńthanks for your visit!!!kiss
OdpowiedzUsuńFajne maseczki :) Ale kochana masz długie i piękne włosy :)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
Ta pierwsza maseczka mnie zainteresowała:) co prawda nie mam suchych włosów ale przydałoby się im lekkie odżywienie:)
OdpowiedzUsuńmam maseczkę i szampon tej firmy, ale obecnie czekają na swoją kolej do testowania;p
OdpowiedzUsuńSandicious
Nie kojarzę firmy, ale super te maseczki. Masz piękne włosy :)
OdpowiedzUsuńbuziaki!
teddyandcrumb.blogspot.com
Ale długaśne włosy :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tych maseczek :) Ładne włosy!
OdpowiedzUsuńTeż je mam, ciekawa jestem jak się spiszą. Masz piękne włosy!
OdpowiedzUsuńmuszę sprawdzić w końcu te maseczki ;) wydaje mi się, ze ta proteinowa pasowałaby moim włosom
OdpowiedzUsuńSkuszę się na tą pierwszą, bo po efektach widać, że warto! Poza tym masz zarąbiste włosy, wow!!! :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam:) Efekty super i oby i u Ciebie świetnie zadziałała;) Dziękuję;)
UsuńNie znam, ale zapowiadają się ciekawie więc muszę nadrobić :)
OdpowiedzUsuńsuper post, kiss!
fajna ta zielona!:)
OdpowiedzUsuńnice post and great blog,
OdpowiedzUsuńkisses :)
http://itsmetijana.blogspot.rs/
Do mnie najbardziej przemawia też zielona wersja z olejkami <3
OdpowiedzUsuńMam właśnie tą zieloną z olejkami, ale jeszcze jej nie używałam :) Chyba najwyższy czas :)
OdpowiedzUsuńTo wypróbuj w najbliższym czasie i pokaż efekt na blogu, bo ciekawa jestem jak się sprawdzi u Ciebie;)
UsuńNominowałam Twój blog do LBA :) zapraszam do wzięcia udziału w wyzwaniu:) Pytania na Moim blogu:)
OdpowiedzUsuńMiałam wszystkie 3 warianty i najbardziej spodobała mi się pomarańczowa i różowa, choć zielona też nie była zła :D Pomarańczową kupiłam aż w dużej pojemności :D
OdpowiedzUsuńJestem jeszcze w stanie znieść maseczke. W takiej formie jako produkt do twarzy. jednak saszetka do włosów pomimo działania zdecydowanie odpada :)
OdpowiedzUsuństawiam na efekty 1 maseczki:) cudownie włosy po niej wyglądają:)
OdpowiedzUsuńZielona zdecydowanie u Ciebie wyszła najlepiej- miałam wszystkie trzy odżywki i ja najlepiej zakumplowałam się z różową :) Nie mogę sobie przypomnieć tylko, skąd je miałam, czyżby Shiny box?
OdpowiedzUsuńZeloną bardzo polubiłam i kupiłam sobie większą pojemność:) W Shiny chyba kiedyś były, ale ja swoje mam z Biedronki:) Widziałam je też w Hebe;)
UsuńTa sama firma, ale już nie każda tak idealna ;) Myślę, że chodzi tu o składniki, które są w niej zawarte ;)
OdpowiedzUsuńTak, każda maseczka jest przeznaczona do troszkę innych włosów i zawiera inne składniki lub inne ich proporcje;)
Usuń